Cisza...
Może być upragniona, wyczekana.
Może być bolesna.
Może nieść ulgę, może nieść ból.
W mojej karcie art journala ujęłam ciszę jako ten stan, kiedy czekamy na coś i nie wiemy, jak ubrać to w słowa... Boimy się spłoszyć to, co jest. I towarzyszy temu właśnie cisza.
Jedno słowo za dużo i to coś odleci, i już nigdy nie da się złapać.
Lub też za dużo ciszy - i nie będzie już więcej słów...
Jedno pojęcie, a tak wiele interpretacji.
Spróbujecie podjąć wyzwanie art journalowe#59 Scrapujących Polek?
mmm, cudeńko...
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio cisza jest błogosławieństwem. Choroba przed samymi świętami nie jest fajna... choruje ja i synek, dlatego tez rzadziej tu zaglądam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piekne..
OdpowiedzUsuńSzalenie genialne!
OdpowiedzUsuń....... Martuniu..... ależ to piękne... wzruszyłam się...
OdpowiedzUsuńCudowny...
OdpowiedzUsuńNiezwykła praca!!! Czarujesz i oczarowujesz:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Całkowicie.
OdpowiedzUsuńCiekawa interpretacja i stylowo ujęta... ta cisza!
OdpowiedzUsuń0j - chyba najbardziej mi się podoba z wszystkich twoich...
OdpowiedzUsuńtwoja cisze skomentuje wymowna cisza.....................................^^
OdpowiedzUsuńCałkowicie magiczna!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię oglądać Twoje prace,są takie .... uspokajają :) A tu słychać szelest skrzydeł motyla, w prawdziwej ciszy .....jest właśnie tak cicho :)Piękne
OdpowiedzUsuńeeeeeeeeeeeeeeeee......myslalam ze juz kota tu wstawilas....a tu zonk...kocur, kocur, kocur!!!!!!! na prezydenta :D bo z tym usmiechem to daleko zajdzie^^ :D
OdpowiedzUsuńhhahahahaahahhaaaaaaaa
kolejny dzień tkwi mi w głowie ta praca.
OdpowiedzUsuńw dni parzyste się zgadzam, w nieparzyste nie do końca.
co do ciszy - jest mi nieodzowna.
dziękuję za poruszenie.