sobota, 26 listopada 2011

Nigdy nie lubiłam

... matmy.
Chociaż zawsze (?) miałam piątkę.
Ale do dziś mnie szlag trafia, jak mam sama coś policzyć hahaha :D
Typowo ścisły umysł nigdy ze mnie nie był.
I kiedy tylko nadarzyła się okazja zdemolowania książki typowo matematycznej, to była dla mnie czysta przyjemność i słodka zemsta hihi :)

Przerobiłam książkę na "wieniec", ozdobę świąteczną, chociaż nie w kolorach "typowo" świątecznych, ale co tam, czas na złamanie stereotypów.


Stary papier ma taki piękny kolor :) Nie wymagał specjalnego postarzania. Na białej falbance i gwiazdce widać, jak bardzo różni się kolorem od świeżego papieru. Dlatego skrupulatnie wykorzystałam ten kontrast.


A tak prezentuje się na ścianie.
Matmę w takim wydaniu mogę znieść.


Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem :)
Pozdrawiam!!!

***

No i super wieści - Stempell&Kartoon ma już pół roczku!
Z tej okazji wspaniałe Candy trwające aż do 20 grudnia!!!
Oprócz wielkiego zestawu brokatów -
do wygrania bon na zakupy za złożone zamówienie, poza tym super rabat - zajrzyjcie!!!!

20 komentarzy :

  1. Ooo, gdyby tak wyglądała matematyka, to i ja bym ją lubiła:))) Piękny "wieniec"!!! Mandalowy:) A stereotypy zdecydowanie należy łamać!

    OdpowiedzUsuń
  2. przepiękny!!! matematyka jest jednak bardzo praktyczna ;)
    gratuluję wyróżnienia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale piękna! Zapewne sporo było przy tym roboty. Ale naprawdę gra była warta świeczki, wyszło wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamciu cudo:D Właśnie pokazywałam Meżowi jaki boski:) Podobuje się nam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak to ten próbowałam kiedyś zrobić, ale z papieru nutowego, z podręcznika gry na akordeonie:-) Widać trzeba było wziąć na tapetę matmę, byłaby lepsza motywacja, bo ja z matma na bakier tez. A ja lubię liczyć (mnożyć, dzielić i dodawać najchętniej, najmniej odejmować:-)), ale nie poznali się na mojej pasji (objawiającej się np. odruchowym obliczaniem ceny jednego słonego paluszka w paczce:-))... Skrypt pewnego zarozumiałego matematyka by się nadał zdecydowanie... Dzięki, teraz wiem co straciłam nie wytrwawszy:-)... to był błąd bo wrażenie robi niezwykłe, imponująca ozdoba!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne!!!!! Ale aż tak matematyki nie lubisz???!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie :) Ja matematykę niby lubię a i tak potrafię dodając 50g plus 50g powiedzieć że ma kg!... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ta książka matematyczna od razu nabrała charakteru ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że taka zemstę mógłby znieść każdy profesor tego przedmiotu... W takim slicznym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny, uśmiałam sie z tego "znęcania" sie nad książką do matmy!

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja uwielbiałam matmę:p cudny ten wieniec. Zmaupuję, co?

    OdpowiedzUsuń
  12. efekt tego nielubienia przepiękny!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Rewelka:) Bardzo mi się podoba Twoje matematyczne dzieło:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam matmę lubię, a wieniec cudny. Widać że robiony z pasją ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale cudo!!!
    Rewelacyjny wieniec :))
    Ja zawsze matematykę uwielbiałam... mimo iż bliżej mi do humanistki :P
    :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny wieniec Ci wyszedł. Niesamowity pomysł! I kto by pomyślał, że to dzięki matematyce :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :) // Thank You :)