...żeby napisać o sprawie, którą na swoim blogu poruszyła Kardamonowa
Pewna gazeta, której nie będę robić tu reklamy (z czystej przekory) zamieściła na swoich łamach fascynującą definicję scrapbookingu:
"Scrapbooking - drogie pinezki, cekiny, serduszka, błyszczące kwiatki i
kokardy, które kupuje się przez internet i wykorzystuje do robienia
ramek, laurek i wszelkiego typu ozdób. Uwaga: tylko dla dorosłych! To
szał pracownic korporacji, które po pracy relaksują się, wyobrażając
sobie, że są XIX wiecznymi gospodyniami domowymi".
Doprawdy, fascynujące...
Jeśli ktoś chciałby wyrazić swój sprzeciw w sprawie traktowania scraperek jak opóźnionych w rozwoju pracownic korporacyjnej machiny, zagrzebanych w cekinach, kokardkach, obowiązkowo drogich "pinezkach", błyszczących kwiatkach, które muszą sobie wyobrażać cokolwiek przy tworzeniu, aby się zrelaksować - zapraszamy do wysmażenia maila do szanownej redakcji: obcasy-p@agora.pl
***
Owa fascynująca definicja szarpnęła mną na tyle, że przekopałam całe zapasy przydasi w poszukiwaniu błyszczących kwiatków, cekinów, kokardek i drogich "pinezek".
Nie znalazłam ani jednej z wyżej wymienionych rzeczy...
W związku z tym - nie jestem scraperką, ani nikim "z tych rzeczy".
Aż musiałam kolaż trzasnąć, który nawiązuje przy okazji do tematu na CollageCafe
Stempel - ptaszor, guziki oraz maska - drzewa ze Scrappo